Szydełkowe czułości od marki Zwooczki – poznaj je z bliska!

Marka Zwooczki powstała w 2014 roku z pasji do szydełkowania. Od tego czasu oferuje maskotki, które stają się najlepszym przyjacielem Twojego Dziecka. Małe lub duże. Pluszowe lub bawełniane. Każda z nich jest dziergana z dbałością o szczegóły i jakość wykonania.

Założycielka marki używa najlepszej jakości włóczek przeznaczonych na wyroby dla dzieci, które wygrywają w starciu z małym odkrywcą. Nie mechacą się i dzielnie znoszą tarmoszenie. Dla maluchów przygotowuje maskotki, które nie zawierają plastikowych elementów. Możesz także zakupić u niej metryczki z szydełkową maskotką i kartką z kalendarza, z ważną dla Ciebie datą (ślub, urodzenie dziecka, 40stka itp.)

Pamiętaj, że ręcznie zrobiona maskotka to zawsze dobry pomysł na prezent!

Agata Hermanowicz – właścicielka marki Zwooczki.

Twoja marka nosi nazwę “Zwooczki – szydełkowe maskotki”. Dlaczego postawiłaś na taką nazwę? Kryje się za nią jakaś historia? Opowiedz nam.

Historia zaczyna się dość banalnie… Na Zajęciach Praktyczno –Technicznych (czyli ZPT) w łódzkiej szkole podstawowej lat osiemdziesiątych (tak, tak, jestem aż tak duża…). Tam nauczyłam się podstaw szydełkowania. Robiliśmy wtedy głównie ubrania, jakieś próbki ściegów, ale nie wydawało mi się to zbytnio ciekawe.

Po ponad 30 latach, w dobie internetu i wielkich możliwości, odnalazłam sens tej nauki. Odkryłam czym jest amigurumi oraz jakie cuda można wykonać własnoręcznie za pomocą szydełka. To było to! Byłam wtedy w ciąży, wiec szydełkowe zabawki stały się dość naturalnym wyborem. Po zrobieniu kilku pierwszych miśków z tutoriali na YouTubie, pomyślałam, że warto stworzyć jakąś nazwę, bo być może wyjdzie z tego mojego dziergania coś fajnego. I myślę, że wyszło.

Marka Zwooczki powstała w styczniu 2014 roku. Nazwa to taka zabawa słowami „z-włóczki”, „z-wooczki”.

Jaka jest specjalizacja Twojej marki? Co znajdziemy w Twojej ofercie?

Długo szukałam swojego miejsca w świecie rękodzieła. Na swojej szydełkowej drodze minęłam przystanek „pufy”, przystanek „kocyki”, utknęłam trochę dłużej na przystanku „torebki” i w końcu, szczęśliwie wybrałam cel podróży: „maskotki”.

W zwooczkowej ofercie najwięcej znajdziecie szydełkowych zwierzątek – misie, króliki, konie, psy, koty. Moje serce skradły zwłaszcza króliki, misie i renifery.

Maskotki powstają na dwa sposoby –  albo zachwycę się jakimś wzorem w internecie i muszę go koniecznie zrobić albo podążam za prośbami osoby zamawiającej.

Co się przyczyniło do stworzenia własnej marki? Dlaczego akurat taka dziedzina?

Jak to często bywa w życiu – to całkowity przypadek. Zobaczyłam jak dziewczyna siedząca obok mnie w poczekalni robi coś na szydełku. Nie była to serwetka ani bluzeczka. To był aniołek. Nudziłam się trochę wtedy, więc od razu pobiegłam do osiedlowej pasmanterii, kupiłam szydełko i włóczkę. Usiadłam do YouTube`a i jakoś to poszło. Od tamtego czasu nie mogę przestać szydełkować. Po domu walają się niedokończone maskotki, bo robię po kilka maskotek na raz. Tu głowa misia, tam nóżka, a jeszcze gdzie indziej wydrukowany nowy wzór.

O stworzeniu marki pomyślałam, kiedy moje misie na tyle zainteresowały znajomych, że chcieli je kupować.  Spotkałam się z opiniami, że dotychczas nie widzieli takich maskotek, że są oryginalne, urocze i na przekór masowej produkcji.

Czy masz jakieś motto, którym posługujesz się podczas prowadzenia marki? Jeśli tak to jakie i dlaczego takie?

Ręcznie zrobiona maskotka to zawsze dobry pomysł na prezent!

Zdradź nam swój bestseller. Co jest w nim takiego wyjątkowego, że mianujesz go bestsellerem?

Od kilku lat moim bestsellerem są niezmiennie personalizowane ramki/ metryczki z kartką z kalendarza i szydełkowa maskotką. Wykonuję je na zamówienie z okazji ślubu, chrztu lub innej ważnej okazji. Są dla mnie często wyzwaniem, na przykład kiedy klientka życzy sobie w ramce lalkę na podobieństwo jubilatki, która jest wielką fanką nordic walking albo górskich wędrówek, a nawet kolejarstwa. To są bardzo ciekawe projekty, jedyne w swoim rodzaju.

Zaczyna im jednak wyrastać konkurencja, w postaci króliczków balerinek. Szydełkowe króliki kocham miłością ogromną, dlatego powstaje ich całe mnóstwo. Duże, małe, pluszowe, bawełniane. Dla małych dzieci i dla tych trochę większych.

Jakie zastosowanie w życiu codziennym mają Twoje produkty?

Sprawiają, że świat jest piękniejszy i bardziej kolorowy.

Czym wyróżniają się Twoje produkty na tle konkurencji?

Produkty handmade są obecnie w trendzie. Coraz więcej osób docenia produkty unikalne, ekologiczne, personalizowane.   

Prowadząc Zwooczki stawiam na wyjątkowość. Dziergam najczęściej jedną sztukę z danego wzoru, a jeśli powtarzam jakiś wzór, to zawsze w jakiejś innej aranżacji. Rzadko powstają dwie takie same maskotki. Dzięki temu mój produkt jest niepowtarzalny, często personalizowany. Jako konsumenci mamy dość masowej produkcji i szukamy czegoś innego, lepszego. 

Z jakich surowców tworzysz swoje produkty?

Używam najlepszej jakości włóczek przeznaczonych na wyroby dla dzieci, które wygrywają w starciu z małym odkrywcą. Nie mechacą się i dzielnie znoszą tarmoszenie. Dla maluchów przygotowuję bawełniane maskotki, które nie zawierają plastikowych elementów. Dla nieco starszych dziergam maskotki z pluszowej włóczki. Maskotki wypełniam syntetycznym puchem antyalergicznym, dzięki temu można je spokojnie prać.

W jakim kierunku chcesz rozwijać swoją markę? Jakie masz plany na przyszłość?

Planów na pewno mam więcej niż czasu, by je realizować. W tym roku dążę do ujednolicenia moich prac, stawiam obecnie na misie i króliki – uważam je za najsłodsze z maskotek amigurumi. Można je także w ciekawy sposób personalizować, zmieniać, upiększać.

Kolejnym kierunkiem jest tworzenie własnych wzorów na szydełkowe maskotki dla szydełkomaniaków.

Do kogo są dedykowane twoje produkty? Dlaczego taka grupa odbiorców?

Kiedyś myślałam, że dla dzieci. Ale z biegiem czasu przekonałam się, że mam co najmniej trzy grupy odbiorców. Jedną z nich są faktycznie dzieci. To przecież do nich trafiają moje maskotki i im mają się spodobać. Niekończącym się źródłem inspiracji i pomysłów są moi synowie, którzy zamawiają, podpowiadają, oceniają efekt.

Druga grupa obiorców to rodzice i bliscy tych maluchów, którzy cenią sobie wysoką jakość i niepowtarzalność produktu. To mamy, ciocie, mamy chrzestne, koleżanki młodych mam, babcie. Chcą podarować nietuzinkowy prezent  i dlatego wybierają rękodzieło. W Zwooczkach mogą wybrać gotową maskotkę lub zamówić swoją własną.

Nie jest tak, że zapomniałam o Panach. Tatusiach, wujkach i dziadkach także zapraszam do Zwooczek. Praktyka pokazuje jednak, że 99% moich klientów to kobiety.

Trzecia grupa to osoby takie jak Ty i Ja, które szukają jakiegoś ciekawego prezentu dla bliskich na ważną okazję. To może być 40- stka, rocznica ślubu, chrzest, ślub. I tu wkraczam ja – gotowa pomóc, podpowiedzieć, pokazać coś z efektem „WOW!”.

W przyszłości chciałabym także stworzyć produkty dla czwartej grupy – osób dziergających.

Powiedz nam, co jest dla Ciebie najważniejsze w rozwijaniu własnej marki, aby funkcjonowała na najwyższym poziomie?

Pasja i zaangażowanie.

Niech nie wydaje Ci się to oklepanym banałem. To prawda. To mój dzień. To taki stan, kiedy nie możesz przestać robić tego, co robisz. Kiedy kładąc się wieczorem do łóżka nie możesz się doczekać następnego dnia, by dalej szydełkować. Mam mnóstwo pomysłów na nowe maskotki, szukam wciąż nowych technik wykonania.

Myślę, że moi klienci to widzą w moich maskotkach. Taką autentyczną przyjemność w ich robieniu, w obcowaniu z włóczką, w tworzeniu nowych miśków.

Skąd czerpiesz inspiracje twórcze w rozwijaniu własnej marki?

Mam wrażenie, że inspiracje przychodzą do mnie same. Niewyczerpalnym i cudownym źródłem inspiracji są internetowe grupy dla rękodzielników, w których można się wiele nauczyć, poznać super babki, porozmawiać o szydełkowaniu, zapytać o rozwiązanie problemu.

Czy jesteś w 100% dumna z tego, co osiągnęłaś? Miałaś jakieś trudności w dojściu do miejsca, w którym teraz się znajdujesz? Opowiedz nam o tym.

Jestem mega dumna z efektów mojej pracy. Dwudziestoletnia Ja nie uwierzyłaby w to, co teraz robię z taką pasją. Widzę, że moje prace się podobają i niezmiernie mnie to cieszy i motywuje do dalszego dziergania. Dużo. Kolorowo. Pluszowo.

Dziewięć lat temu powstał dość koślawy króliczek z akrylu, a dziś moje maskotki wystawiam w butikach na takich znanych platformach jak Decobazaar, Pakamera, ArtMadam, Artyferia. Uważam, że to spory sukces.

Marka „Zwooczki” powstała z mojego hobby, całkiem naturalnie – co może być piękniejszego? Ktoś mądry powiedział: „Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu”. I tego się trzymam.

Jeżeli zaś chodzi o miejsce, w którym się obecnie znajduję, to myślę, że jestem gdzieś na początku mojej rękodzielniczej drogi. Dużo mam jeszcze do zrobienia, kilometry włóczek do przerobienia. Póki co, działam dalej.

Zaobserwuj markę Zwooczki na:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *