Sztuka minimalistyczna z poczuciem humoru, zawarta w ilustracjach Harridancreations

W dzisiejszych czasach, kiedy większość naszych codziennych czynności odbywa się online, coraz więcej artystów zwraca się w stronę narzędzi cyfrowych. Jedną z takich osób jest Kasia, która tworzy wyjątkowe cyfrowe plakaty i kartki do samodzielnego wydruku. Jej prace można z łatwością pobrać i wydrukować w domowym zaciszu. W tym artykule, bliżej przyjrzymy się stworzonej przez Kasię marce Harridancreations i odkryjemy, jak kreatywność może znaleźć się w zasięgu ręki, dzięki sztuce cyfrowej.

Kasia Zabielska – założycielka marki Harridancreations.

Twoja marka nosi nazwę “Harridancreations”. Dlaczego postawiłaś na taką nazwę? Kryje się za nią jakaś historia? Opowiedz nam.

Podobno nie powinno się nazywać marki swoim przydomkiem. No cóż, jako rogata dusza, postąpiłam zupełnie odwrotnie. „Harridancreations” to zlepek pierwszego i ostatniego słowa z hasła, jakie miałam dawno temu na swoim profilu na Pintereście. Tworzyłam tam tablice ze swoimi amatorskimi przeróbkami krawieckimi, którym prześmiewczo nadałam hasło „Harridan fashion collection, my design, my creations”.

„Harridan” to angielski odpowiednik słowa „jędza”, a stąd blisko do terminu „wiedźma”, którym dawno temu określiła mnie dwójka moich przyjaciół. Wtedy częściej nosiłam długie, rozpuszczone włosy, dla jaj lubiłam się specyficznie zaśmiać, a nie mam pewności, czy też mój nos ich nie natchnął. Dziś włosy mam krótsze, nie mam kota, szklanej kuli, może tylko jakiś kocioł by się znalazł, ale tę ksywkę nadal bardzo lubię. Kiedy tylko ją słyszę przywodzi na myśl dawne, dobre czasy. Wyraz „jędza” wybrałam ze względu na jego rzadziej używany angielski odpowiednik. „Harridan” spotyka się znacznie rzadziej niż „witch”, a we wszelkich nazwach o unikatowość przecież chodzi.

Jaka jest specjalizacja Twojej marki? Co znajdziemy w Twojej ofercie?

Linia moich produktów to nieco surrealistyczne cyfrówki, a ponieważ użytkownik otrzymuje pliki do samodzielnego wydruku, może je zmaterializować w różnej postaci, głównie plakatów i kartek. Tematyka również jest różnorodna. Zahaczam o zagadnienia takie jak: miłość i związki, praca, podróże, introwertyzm, fantastyka, ogólnie pojęte życie codzienne, przyjaźń, święta, bunt, zdrowie psychiczne i pewnie wiele innych. Staram się, by wydźwięk każdej ilustracji był zabawny, ale są również takie, przy których śmiech nie przystoi.

Co się przyczyniło do stworzenia własnej marki? Dlaczego akurat taka dziedzina?

Większość mojego dorosłego życia pracowałam w korporacjach, a po latach miałam już dość negatywnych uczuć, jakie budziły we mnie intrygi, niespełnione obietnice i zachowania ludzi, którzy lepiej ode mnie wiedzieli, co chcę dla siebie osiągnąć… Po prostu nie czułam się szczęśliwa. Dlatego dokonałam analizy zajęć, które w życiu sprawiały mi przyjemność, również w dzieciństwie. Królowały tam prace manualne z dziedziny plastyki i techniki. A że kocham kolory, postanowiłam iść w tym kierunku.

Początkowo była to po prostu grafika. Jest ona szerokim, ciekawym działem sztuk plastycznych, ale nie interesuje mnie w całej swej rozciągłości. Skupiłam się zatem na ilustracji, kierunek – książki dla dzieci. Zaraz potem zainteresowałam się zagadnieniem przychodu pasywnego. I cyk! Tak narodził się pomysł na sklep na Etsy. Co finalnie, przy realizacji, już nie było takie „cyk!”, ale to pomińmy. Każdy chyba zna to powiedzenie „Będę szczęśliwa, choćbym miała sobie to szczęście narysować!”. No i ja właśnie próbuję na różne sposoby. Na razie to moje szczęście jest trochę zezowate ale, uzbrojona w cierpliwość, działam dalej. Jeżeli przy okazji ktoś zyska na tym dobry humor… cóż zaakceptuję ten efekt uboczny.

Czy masz jakieś motto, którym posługujesz się podczas prowadzenia marki? Jeśli tak to jakie i dlaczego takie?

Jeżeli pytacie, np. o slogan reklamowy, czy też dewizę używaną w marketingu, aby wzmocnić markę, to nie mam niczego takiego. Jeżeli natomiast rozmawiamy o filozofii, którą kieruję się tworząc, można ją zamknąć w kilku zdaniach. Zatem w moim kociołku lądują takie składniki jak:

  • „bój się i rób” – bo w życiu nie ma gwarancji na sukces, ale gdy zaakceptujemy ryzyko porażki, damy sobie szansę osiągnąć to, czego wcześniej nie uważaliśmy za możliwe. Wiąże się to z przyzwoleniem na popełnianie błędów (co oczywiście nie zwalnia z myślenia). Który artysta tego nie przerabiał, niech pierwszy rzuci pędzlem.
  • „dobre intencje przede wszystkim” – bardzo pilnuję, aby to, co robię było sprawiedliwe i dobre. Nie chciałabym również, aby moje ilustracje były wykorzystywane do złych celów. Uważam, się za dobrego człowieka, fakt, buntowniczkę, może trochę dziwaczkę, ale wciąż bez złych zamiarów. Myślę, że życie nam wszystkim wystarczająco dokopuje, ani myślę je w tym wspierać.
  • cytat z Brian’a Tracy „Do końca walcz o swe do szczęścia prawa, Niech świat się wali, ty się nie poddawaj!” – bo każdy ma prawo do szczęścia i choć czasem muszę sobie o tym przypominać, trzymam się swoich przekonań.

Zdradź nam swój bestseller. Co jest w nim takiego wyjątkowego, że mianujesz go bestsellerem?

Z wielu powodów uważam, że nie mogę sama decydować o mianowaniu jakiegoś produktu bestsellerem. Gust to coś bardzo subiektywnego, zależnego od indywidualnych preferencji, doświadczeń i wychowania. To, co dla jednej osoby jest bezwartościowe, dla innej może być skarbem.

Sama krytycznie podchodzę do swoich prac i często prowadzę wewnętrzny dialog, w którym dyskutuję ze sobą na temat tego, czy coś powinnam opublikować, czy może lepiej schować to przed światem w ciemnej szufladzie. Częściej jednak publikuję, zdając się na przyszłe statystyki i opinie użytkowników, gdyż ostatecznie to klient zdecyduje o tym, czy coś się sprzeda 5, 125, czy może ani razu. Na rynku jestem zdecydowanie za krótko, by mieć co analizować i wskazać wynik tejże analizy. W każdym razie zamiast próby narzucenia swojego punktu widzenia, wybieram szacunek dla różnorodności gustów i pokorę wobec wyborów.

Jakie zastosowanie w życiu codziennym mają Twoje produkty?

Moje cyfrowe produkty, w zależności od rozmiaru wydruku, wybranej oferty lub podłoża, na którym zostaną wydrukowane, mogą być:

  • obrazem, a idąc dalej tym tropem, prezentem last minute dla kogoś bliskiego, znajomego, nowopoznanego albo nawet podarkiem dla samego siebie, z okazji x, y, z albo zupełnie bez okazji (takie lubię najbardziej),
  • liścikiem podrzuconym przez nieśmiałą osobę dla przełamania lodów lub w ogóle środkiem komunikacji z napisaną, na odwrocie, wiadomością od siebie,
  • zabawną podkładką śniadaniową na dobry początek dnia,
  • zakładką do ulubionej książki,
  • walentynką dla drogiej osoby lub takiej, do której dopiero rodzi się uczucie,
  • zajęciem dla dzieci jako naklejka, wycinanka, wstęp do kolorowanki, gdy rodzic potrzebuje odetchnąć,
  • elementem dekoracyjnym na ścianę, półkę, drzwi w wybranym pomieszczeniu domu lub miejscu pracy, dodającym koloru i stylu do otoczenia, przypominającym o celach i marzeniach, motywującym do ich osiągnięcia,
  • kartką pocztową, którą można zabrać ze sobą w podróż i wysłać znajomym z innego kraju,
  • sposobem na wyrażenie siebie i swojej indywidualności.

Wierzę, że wyżej wymienione, to tylko kilka z możliwych realizacji, a tak naprawdę ograniczeniem może być jedynie wyobraźnia użytkownika, który na pewno znajdzie dla nich zastosowanie, o którym mi się nie śniło.

Czym wyróżniają się Twoje produkty na tle konkurencji?

Z moimi pracami może się utożsamić każdy, bez względu na wiek, czy płeć. Oczywiście nie ze wszystkimi naraz (przy tej różnorodności tematów, to raczej niemożliwe). Główny bohater mojej obecnej kolekcji, to manekin malarski Dummy, który nie ma twarzy, ani określonej płci, choć identyfikuje się jako mężczyzna. Posiada on cechy charakteru, które może odnaleźć w sobie wielu z nas i uczestniczy w życiowych sytuacjach, w których nam też zdarzyło się uczestniczyć. Większość grafik jest utrzymanych w zabawnym tonie, choć i patos da się odnaleźć. W miejsce głowy Dummiego można wkleić swoją twarz, np. z głupią miną, a tak przygotowaną grafikę oprawić i wręczyć najlepszemu przyjacielowi. Na pewno się ucieszy, patrząc codziennie na znajomą, sympatyczną buzię.

Jestem również otwarta na potrzeby. Mam przez to na myśli możliwość zmiany, na życzenie, rozmiaru grafiki na niestandardowy, wyodrębnienia wybranych elementów ilustracji, zmiany kolorów (linii, tekstu lub tła), samego tekstu na inny, czy też w innym języku. Wymagam przy tym informacji, konsultacji i poszanowania cudzych uczuć.

Z jakich surowców tworzysz swoje produkty?

Moje produkty to całkowicie elektroniczne (po)twory. Kiedy mamy do czynienia z produktem cyfrowym, nie ma tradycyjnych, fizycznych surowców, z których został wykonany. Można jednak powiedzieć, że w procesie tworzenia wykorzystuje się narzędzia komputerowe i oprogramowanie graficzne, które umożliwiają stworzenie projektu plakatu, czy kartki wirtualnie. No i właśnie ja do ich stworzenia używam tabletu i piórka (pełną gębą jestem Wacomczuchem), z oprogramowaniem przystosowanym do rysowania. Kiedyś próbowałam rysować za pomocą samej myszki, ale sprawdza się to tylko w przypadku prostych brył, a przysparza problemów, gdy chcemy tworzyć nieregularne kształty. Do wizualizacji projektów używam gotowych makiet, albo zdjęć głównie pochodzących z Freepik, Rawpixel, Unsplash, Pexels i własnych zasobów, które przystosowuję na mockupy.

Nie oznacza to, że tradycyjne techniki są mi zupełnie obce. Mam szufladę pełną kredek, flamastrów, farbek, szablonów i kolorowych papierów, a w dzieciństwie tworzyłam wyłącznie klasycznymi metodami, jednak wybrałam digitale ze względu na ich adaptacyjność i uniwersalność. Plusem produktów cyfrowych jest również ich ekologiczność, ponieważ nie generują odpadów i nie wymagają do produkcji materiałów fizycznych. Dodatkowo obecna seria jest minimalistyczna, co przyczynia się do niższego zużycia tonera lub tuszu podczas drukowania.

W jakim kierunku chcesz rozwijać swoją markę? Jakie masz plany na przyszłość?

Faktycznie, nie ograniczam się jedynie do kolekcji pt. „Dummy i jego przygody”. Mam długą listę pomysłów, która wciąż rośnie. Nowości już raczej nie będą minimalistyczne. Być może pojawią się pliki z zestawami naklejek. W zanadrzu mam etykiety na drzwi dla autystów, introwertyków oraz dedykowane innym zaburzeniom i cechom. Uważam, że wciąż nasza świadomość w tym temacie jest ograniczona.

Chciałabym wziąć udział w jeszcze wielu szkoleniach/kursach, być może jedno będzie dotyczyć fascynującego mnie nurtu kawaii. Na tym poprzestanę. Nie chcę zdradzać wszystkich planów, aby nie rozśmieszać Boga. Jedno jest pewne, nastawiam się na wieloletnią strategię. Działam sama, bez sztabu pomocników, dlatego mój rozwój będzie zachodził krok po kroku. Chcę też wsłuchiwać się w  potrzeby użytkowników, dlatego jeżeli nimi jesteście i macie sugestie, jestem na nie otwarta.

Do kogo są dedykowane twoje produkty? Dlaczego taka grupa odbiorców?

Wymarzona grupa docelowa to oczywiście „każdy”, jednak zupą pomidorową nie jestem i choć ze swoją twórczością chciałabym dotrzeć zarówno pod strzechy jak i na salony, to jednak respektuję gust konsumenta, który jak wiemy bywa kapryśny. Nic w tym złego, każdy ma prawo do indywidualnych upodobań.

Produkty cyfrowe są szczególnie popularne wśród młodszych odbiorców, którzy wychowali się w erze technologii i są z nią związani na co dzień. Ponadto, zakupy online są coraz bardziej popularne, a młodzi ludzie są zazwyczaj bardziej otwarci na tego typu rozwiązania. Swoje produkty, w obecnej postaci, ze względu na poruszaną tam zabawną tematykę, jak również tę skłaniającą do refleksji, kieruję więc do dorosłych i młodzieży z poczuciem humoru, potrafiących jednak, kiedy trzeba, zachować powagę.

Moich potencjalnych konsumentów wyobrażam sobie jako, może trochę nieśmiałych, zamkniętych w sobie, ale za to z otwartymi głowami pełnymi marzeń i pomysłów, ciekawych świata ludzi, poszukujących inspiracji, dla których wiek to tylko numer. E-commerce zapewnia im warunki idealne do zakupu, bez tracenia czasu na poszukiwania w tradycyjnych sklepach, konieczności stania w kolejce, czy w ogóle obcowania z drugim człowiekiem. Podobnie jak możliwość drukowania we własnym domu. Oczywiście, jeżeli ktoś myśli inaczej i będzie potrzebował konsultacji przed zakupem, służę radą i wsparciem, co jest szczególnie ważne dla osób niezdecydowanych lub szukających konkretnej kompozycji.

Co ważne, nie ograniczam się do Polski, mój odbiorca to świata obywatel, chcący udekorować swój dom, czy biuro oraz wyrazić swoją osobowość poprzez sztukę.

Powiedz nam, co jest dla Ciebie najważniejsze w rozwijaniu własnej marki, aby funkcjonowała na najwyższym poziomie?

Obok takich oczywistości jak konsekwencja, dbanie o spójną komunikację i wizerunek, czy budowanie relacji z klientami, powiedziałabym że rozwijanie własnej marki to proces wymagający ciągłej pracy i zaangażowania. Należy skupić się na tworzeniu produktów wysokiej jakości, które odpowiadają potrzebom klientów.  Nie można także zapominać o regularnym analizowaniu rynku i konkurencji oraz dostosowywaniu strategii do zmieniających się trendów. Wszystkie te czynniki, połączone z pasją i determinacją, są niezbędne do osiągnięcia sukcesu i funkcjonowania marki na najwyższym poziomie. Czy uskuteczniam je wszystkie naraz? Bardzo bym chciała, ale… pomidor!

Skąd czerpiesz inspiracje twórcze w rozwijaniu własnej marki?

Najprościej byłoby odpowiedzieć – zewsząd! I jest to prawda, ale pokuszę się o nieoczywisty przykład. Pewnego razu poszukiwałam słów kluczowych do nowej oferty na Etsy. Jednym ze sposobów ich poszukiwań jest wpisanie początku jakiejś frazy w wyszukiwarkę. Wtedy moja oferta dotyczyła introwertyzmu, wpisałam więc w wyszukiwarkę „introvert” i po spacji dodawałam kolejne litery alfabetu. Tak trafiłam na frazę „introvert doormat”, a tam całą masę haseł typowych dla introwertyków, na które sama – a jestem introwertykiem – bym nie wpadła. Być może ktoś codziennie szuka w ten sposób, ale dla mnie to było odkrycie.

Bardziej oczywiste źródła, to Social Media, literatura, kinematografia, muzyka, odkrycia naukowe, kuchnia. A czasem trzeba odłożyć telefon i działać analogowo. Wtedy źródłem natchnienia może stać się wyjście na spacer i towarzyszące mu odkrywanie nowych miejsc i kultur, natura, obserwowanie ludzi, zwierząt, krajobrazów i sytuacji, a nawet sztuka uliczna. Ważne jest także słuchanie opinii i sugestii klientów oraz analiza ich zachowań zakupowych. Nie mogę zapomnieć o swoim ukochanym, który ma otwarty umysł, ogromne poczucie humoru i zawsze służy radą, nawet niepytany co, mówiąc dla jasności, uważam za urocze.

Czy jesteś w 100% dumna z tego, co osiągnęłaś? Miałaś jakieś trudności w dojściu do miejsca, w którym teraz się znajdujesz? Opowiedz nam o tym.

Dumna? Jak najbardziej! W końcu jestem swoim największym fanem. A tak poważnie, duma to dla mnie teraz jakaś obca kategoria. Zatem 100%? Może kiedyś. Dzisiaj bliżej mi do teamu „nadzieja”. Co do trudności natomiast, chciałabym być już w sytuacji, w której mogłabym uznać swoje działania za dzieło ukończone i rozmawiać o przeszkodach, jak o czymś co minęło. Czy to w ogóle możliwe? Dla mnie rozwój to ciągły proces, w którym komplikacje po prostu dzieją się na bieżąco, tyle, że z różnym nasileniem. Począwszy od takich wewnętrznych, jak brak wiary w siebie, chwiejne poczucie własnej wartości, obawy przed tym, co nadchodzi, poprzez problemy techniczne typu: zawieszanie się programów, działanie platform odwrotnie od naszych oczekiwań, zmiany w procedurach, aż po te wymagające przyswojenia dodatkowej wiedzy, jak na przykład sprawy księgowe, marketing, SEO.

Kwestia finansowa i wyścig z czasem, to kolejne, odrębne kategorie trudności. To tacy stali bywalcy życia, niemal jak przyjaciele na zawsze, choć w tym przypadku bardziej adekwatne byłoby określenie frenemies forever. Co zatem robię ja? Próbuję, tworzę, eksperymentuję, sprawdzam, analizuję… wciąż z nadzieją… i po cichu, żeby nikt nie słyszał, jak próbując dodać sobie otuchy na tej karuzeli niepowodzeń, niczym Adam Sandler w motorówce, fałszuję w rytm piosenki The Beach Boys – „Wouldn’t It Be Nice”. A jak coś nie wyjdzie, to trudno, jak w Monopoly, „nie przechodzę przez start”, ale za to wyciągam z kieszeni swoje przyzwolenie na popełnianie błędów i pocieszam się preclem od sprzedawcy zza rogu…

Markę Harridancreations znajdziesz na:

Jeden komentarz

  1. W dobie, gdzie dominują produkty masowe, każda inicjatywa twórcza, która wnosi do naszego życia coś unikalnego i osobistego, jest na wagę złota. Jej cyfrowe prace, łatwe do pobrania i wydrukowania, idealnie wpasowują się w nowoczesne aranżacje wnętrz, a ich różnorodna tematyka pozwala na zastosowanie ich w różnych pomieszczeniach, od salonu po pokój dziecięcy. Kiedy mówimy o minimalistycznym designie, warto podkreślić, że nie chodzi tu tylko o redukcję i uproszczenie. Chodzi również o celowość i funkcjonalność. Cyfrowe ilustracje Harridancreations wydają się być w sam raz dla ludzi ceniących sobie prostotę z przymrużeniem oka. Ciekawe jest, że takie dzieła mogą również działać terapeutycznie – ich humorystyczny ton pozwala na odreagowanie i przemyślenie pewnych aspektów naszego życia w lżejszej formie. Jeśli ktoś zastanawia się nad dodaniem do swojego wnętrza elementu, który niesie ze sobą więcej niż tylko estetyczne walory, ilustracje Kasi mogą być strzałem w dziesiątkę. Mogą one stać się doskonałym dodatkiem do minimalistycznego salonu lub jadalni, być może na wyeksponowanym ściennej półce, obok vintage lampy czy nowoczesnego biurka. Oczywiście, nie zapominając o odpowiednim oświetleniu, które podkreśli ich unikalny charakter. Warto również zauważyć, że takie indywidualne podejście do sztuki i możliwość jej personalizacji jest trendem, który zyskuje na popularności. Dzięki takiemu podejściu, sztuka staje się dostępna i bliska każdemu z nas, a nie tylko wybranym grupom z dostępem do galerii czy aukcji. Harridancreations to przykład marki, która idzie z duchem czasu, oferując coś więcej niż tylko produkt – oferuje doświadczenie i możliwość wpłynięcia na estetykę naszego otoczenia na własnych zasadach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *